Wiele zacnych osób na różnych forach poświęconych dwupunktowi
wypowiada się na temat zmiany. Sugerują oni, iż można
"przeskoczyć kwantowo" dołek.
No cóż...
W rozwoju osobistym, a
przecież o niego nam chodzi w stosowaniu metody dwupunktowej i innych
metodach pokrewnych, warto abyśmy pamiętali, iż celem
jest droga! I to właśnie ta droga ma nas ukształtować.
Jeśli ufamy Polu
(Bogu, wszechświatowi, matrycy) to wiemy, iż chce ono dla nas jak najlepiej -
zatem może nas poprowadzić doliną. I
nie ma sensu się buntować. Jeśli zaś pojawi się dyskomfort to jest on
związany ze zmianą i z opuszczeniem strefy komfortu.
Mój pierwszy, wielki nauczyciel powiedział mi kiedyś, abym pamiętał, iż pomiędzy dwoma prawdziwymi szczytami jest zawsze dolina. Dlatego nie bój się do niej zejść, gdyż właśnie z jej perspektywy kolejny szczyt wygląda imponująco i dzięki niej bardziej docenisz go, kiedy go zdobędziesz.
W rozwoju osobistym nie ma drogi na skróty, gdyż - powtarzam - to droga jest celem. Wszystkiego najlepszego!
Tymczasem niektórzy "dostawcy dwupunktu" nadal reklamują go jako drogę na skróty...
OdpowiedzUsuńPo części mają rację, gdyż rzeczywiście dwupunkt może powodować natychmiastową transformację. Tak stało się w moim przypadku z przewlekłą chorobą.
UsuńNależy jednak pamiętać, iż o skuteczności transformacji decyduje wiele czynników. Także o szybkości jej manifestacji. Często także droga nie prowadzi "na wprost" i aby dojść do wymarzonego celu musimy - no właśnie... przejść transformację.
Warto także pamiętać o skutkach ubocznych, o których napisałem w poście. One także są bardzo ciekawe :)